Niemal każdy zielarz w którymś momencie spotyka się z dziwnymi recepturami, gdzie obok konkretnych ziół, minerałów i metali występowały różne części zwierząt i inne rzeczy. Jak należy je odczytywać, by dobrze wykorzystać tę wymagającą zrozumienia wiedzę.
Ludowe praktyki zielarskie bardzo często były połączone z czarami oraz innymi fizycznymi czynnościami. Szeptuchy oraz szamani leczą nie tylko ciało różnego rodzaju bóle lub schorzenia, ale również duszę czyli źródło cielesnych uszczerbków. Potrafią zapewnić również dobrobyt oraz powodzenia w momencie, kiedy pacjent cieszy się z uleczonego bólu głowy, często nawet nie zdając sobie sprawy z uleczonych swoich wyższych sfer. Niegdyś wszystkie zioła były zbierane z ogromną starannością z uczuciem i prośbą o ich wykorzystanie. Teraz większość tych roślin jest powszechnie dostępna w aptekach lub dobrych sklepach zielarskich w postaci herbatek, naparów lub maści ziołowych. Nie mają one jednak tej tajemnej mocy, z którą zrywały je nasze prababcie. W dobie przepychu chemii oraz sztucznych kosmetyków wszelkie ziołowe receptury wracają do łask. Jeżeli ktoś natknie się na tradycyjne receptury, może mieć nie lada problem z odszyfrowaniem nazw roślin leczniczych potrzebnych do przygotowania skutecznej mikstury. Zioła bowiem często nosiły w nich dziwną nazwę i zaszyfrowane były pod hasłami nie dla wszystkich zrozumiałymi.
Weźmij po garści
Kwiatu kocanki,
Dzwonków
I koziej brody
I ugotuj to wszystko,
Po czym wypij po kwarcie rano i wieczórA będziesz mocnym na męskości.
O ile w tej recepturze dzwonki można jeszcze kojarzyć z jakąś rośliną, to kozią brodę raczej trudno jest już z nią utożsamić. Takich podobnych receptur w starych księgach jest całe mnóstwo. Z tego powodu dobrze jest się przyjrzeć takiemu nazewnictwu, które kojarzone jest z ciemnotą, zabobonami, gusłami i magią. W dawnych czasach ludzie chorowali tak jak i dziś, jednak kiedyś choroby nosiły również inne nazwy. Są jednak podobnie leczone. Można tu wymienić takie choroby jak boloki, skułę, zepsutą krew, dziury w piersiach, miłosne opętanie, darcie w nogach i wiele innych. Dzisiaj choroba jest po prostu chorobą, natomiast kiedyś dzielono je na choroby właściwe i choroby zadane, inaczej podłożone. Te pierwsze były leczone przez zwykłych medyków inaczej dohtorów. Te drugie były przeznaczone dla znachorów, zielarzy czy też Wiedźm. Jak więc nazywane były niegdyś zioła, którymi leczono cięższe i lżejsze przypadłości?
Babka lancetowata – języczki
Bieluń dziędzierzawa – świnia wesz, pindurynda, dędera
Bylica piołun – wermut, absynt
Ciemiężyk lekarski – męska broda
Dziurawiec – dzwonki, ziele świętojańskie
Fiołek trójbarwny – jaskółczy ślep, sierotki, wojcieszki
Galanga lekarska – gałgany
Glistnik jaskółcze ziele – jaskółcze gniazdo
Jarzębiec kosmaczek – mysie uszy
Koniczyna Polna – kocie nerki, kocie ziele
Konwalia – liczydło
Kozłek lekarski – kozia broda
Leszczyna – psie włosy
Mniszek pospolity – lwi ząb, wilczy ząb, wole oczy
Nagietek – pazurki, paznokietki
Pięciornik kurze ziele – kurze dupki, kurzanoga, wronie oko
Poziewnik polny – koci pysk
Podbiał pospolity – ośla stopa, Końskie kopyto
To tylko niektóre zioła z ludowego zielnika, głównie z ich zwierzęcymi skojarzeniami. Należy więc zwrócić uwagę, że stare receptury zawierające składniki odzwierzęce to nic innego jak faktyczne czyste receptury zielarskie. Dlatego jeżeli w recepturze na miłość w składzie znajdziemy krew oraz udka gołąbka znaczyć to będzie tyle, że do tej receptury potrzebny jest sok oraz konkretne ziele. W komentarzu proponujcie o jakie ziele chodzi.
Jest również cały zbiór ziół, których używane wówczas nazwy pochodziły od imion, na przykład: Ania, Józefek, Mariolka, Wojcieszki, Karolek, Weronika, Roman, Wasylek i wiele innych. Cóż więc to musi być za receptura, gdzie w składzie należy dodać korzeń Romana, oraz miarkę krwi Mariolki.